czwartek, 27 lipca 2017

Małgorzata....czyli ciąg dalszy opowiadania

Witajcie!!
 Tak jak zapowiedziałam w poprzednim poście dzisiaj chciałabym zaprezentować Wam kolejny rozdział mojej opowieści. Zapewne wiele z Was już nie pamięta co było w poprzednich częściach. Spokojnie, damy radę.:) Póki co zapraszam Was do lektury posta, zaopatrzcie się w kubek ulubionego napoju i.. zostańcie ze mną! I przygotujcie się na duuuużżżżżooo czytania:)))


No to jak to było???:))) Oj zapewne wiele z Was zadaje sobie to pytanie..
 Powiem Wam, że ja też nie wszystkie wątki pamiętałam i co nieco musiałam sobie przypomnieć. Poniżej znajdziecie ściągę do poprzednich części. Myślę, że warto sobie odświeżyć wątek, aby z przyjemnością przeczytać kolejne  perypetie bohaterów, ...tym razem Małgorzaty..:)

A jeśli w między czasie pojawili się nowi obserwatorzy bloga i nie wiedzą o czym jest moje opowiadanie, 
to odsyłam ich do tych linków.

Pierwszą część opowiadania znajdziecie tutaj...

Ciąg dalszy znajdziecie tutaj...


Co było dalej... o tym dowiecie się z tego posta.


Ostatnia część, którą prezentowałam na blogu



 Już wszystko jasne, przeczytane, przypomniane?? Jeśli tak, to serdecznie zapraszam Was do lektury kolnej części mojego opowiadania..

***  


"Gdyby nie brak Twojego zdjęcia, mógłbym napisać, że urzekła mnie Twoja uroda...
[..],że loki na Twoich włosach cudownie kojarzą się z morskimi falami..[..]

Wciąż powtarzałam sobie w głowie te słowa, tylko one się liczyły..I nic nie mogło tego zmienić, nawet telefon, który dosyć uciążliwie dawał o sobie znać...

"..taką Cię widzę oczami mej duszy, taką Cię wyśniłem , a los pozwolił spotkać na drodze mojego życia. "

Nic lepszego nie mogłam sobie wymarzyć.  Czuje się jak prawdziwa księżniczka, która obudziwszy się w swoim zamku spotyka królewicza, który wita ją słowami:

-Pani prezes, telefon...

"Taką Cie wyśniłem...."

-Pani prezes, telefon dzwoni...zechce Pani odebrać osobiście!?

" ..los pozwolił spotkać na drodze mojego życia"

-Małgośka, odbierz w końcu ten cholerny telefon, a nie patrz maślanymi oczami w ścianę, zakochałaś się czy cooo??? - dobiegł do mnie głos brata wychylającego się z sąsiedniego pokoju. 
W ręce trzymał butelkę ulubionej wody " Perrier", a w jego oczach błyszczała złośliwość tak skutecznie sprowadzającą na ziemię, jak wieża kontrolna dreamlinera na lotnisku.

Nie, nie zakochałam się, chociaż jestem bliska tego stanu- przeleciało mi przez głowę . 

Moje serce bije o tysiąc razy szybciej zawsze gdy widzę nick Apollo 13 i nic na to nie poradzę...-odpowiedziałam spokojnie w swoich myślach łapczywie dopijając kawę nad służbowym notatnikiem, którego kartki dziwnie zakryły się serduszkami...

Ale co jeśli za tym nickiem kryje się zboczeniec czekający na swoje ofiary przed szkołą, na czatach internetowych, albo jeszcze gorzej, jakiś....obleśny seksiarz, który uwielbia dotykać się tu i  tam, oglądając przy tym zboczone filmiki-kontynuowałam niezrażona swoje myśli... Takie typki potrafią zmanipulować człowieka. Wystarczy tylko dać piękne zdjęcie z zaalukrowaną jak pączki w tłusty czwartek wiadomością...


-Małgośka!!!! - samolot właśnie przestał kołować....

No juuuuuuuużżż- odkrzyknęłam i podniosłam cholerną słuchawkę z czarnego jak heban aparatu..


Tu firma Margarit,w czym mogę pomoc???...-powiedziałam słodko, nieco zniżając głos....

Nigdy nie wiadomo, kto kryje się po drugiej stronie słuchawki, może Apollo 13?..,mmm..

-Małgosiu, kochanie, już wątpiłam w to, że kiedykolwiek odbierzesz ten telefon. 
Ty mi już tu nie kokietuj, jak Twój ojciec przed prawie 40stu laty- usłyszałam....

Wody mi odeszły...znaczy w przenośni....No tak, nikt nie potrafił mi podnieść ciśnienia tak jak moja matka...czego???-zapytałam w myślach, a na głos powiedziałam najspokojniej jak się tylko dało..

-Mamo-mówiłam Ci, abyś używała tego numeru tylko w najbardziej pilnych sprawach. 
Zadzwoń do mnie na komórkę, albo napisz smsa, ale nie teraz bo właśnie jestem bardzo zaję....

-Córeńko, ale to jest mega ważna, pilna i niecierpiąca zwłoki wiadomość. A poza tym, gdy chciałam się dodzwonić na Twoją komórkę to odzywała się Twoja automatyczna sekretarka..
A swoją drogą, mogłabyś to nagranie zmienić na bardziej zmysłowe i zachęcające do pozostawienia wiadomości, bo gdyby potencjalny kandydat na męża się odezwał to od razu sparzy się Twoją szorstkością w głosie-wypaliła ni z tego ni z owego moja rodzicielka.

-No dobrze, dobrze mamo, to kiedyś obiecuje, ale jeśli  chcesz mi coś powiedzieć to szybko...
Mam bardzo ciężki dzień, dużo pracy i jestem zmęczona-odpowiedziałam i nawijając na palec wskazujący moje już nieco pokręcone włosy...

-Małgoniu, jest sprawa...Te słowa nie zwiastowały niczego dobrego.
Wiedziałam, że "sprawa "matki zawsze jest na piedestale , z którego tak szybko nie zejdzie i moja rodzicielka będzie tak długo jojczyć aż się wygada...

-Małgoniu, sprawa, wiesz, bo Jak się możesz domyśleć za 40 dni z Twoim ojcem obchodzę 40 rocznicę ślubu i w związku z tym, postanowiłam mu zrobić prezent..

-Mamo, dobrze, nie teraz....powiedziałam w przestrzeń oddalając na kilka minut od ucha słuchawkę...


..no i z Twoim bratem nie będzie problemu, bo ma żonę, chociaż mogłaby sie z 30kg odchudzić, ale
z Tobą- dotarło do mnie po chwili....jak zwykle jest problem, bo wiesz będzie cała rodzina ... 
Nawet ciotka Dżoana z wujkiem Stanleyem z Czikago...

Jaki problem...-zapytałam, czując jak podnosi mi się powoli ciśnienie
 i na nowo przytulając nieco mocniej słuchawkę do ucha..

-No kochaniutka, ja już się o to zatroszczyłam. Na rocznicową imprezę zaprosiłam syna mojej przyjaciółki Józefiny,....Waleriusza, który będzie udawał Twojego narzeczonego..... tzn. Tfuuu....oczywiście będzie Ci towarzyszył. W końcu w Twoim wieku wstyd być starą panną...

Te słowa były dla mnie jak kubeł zimnej wody....wręcz lodowatej..

Moja matka nadal trajkotała jak katarynka wyrzucając z siebie kolejne słowa ..a ja miałam dość i chciałam nacisnąć pause, gdy dotarły do mnie te słowa..

-Nawet nie wiesz jak się Waleriusz ucieszył, nigdy nie widziałam go tak rozpromienionego.
Będziecie piękną parą.....

Musiałam dziwnie wyglądać stojąc na dziedzińcu drąc się w niebogłosy do słuchawki ze sterczącą resztą kabla telefonicznego... wzbudzając tym samym nie małą sensację wśród pracowników!

 Gdy już ochłonęłam, po kilkuminutowym monologu w powietrze, jak się okazało, postanowiłam wrócić do biura i korzystając już tym razem z komórki przedstawić mamuni mój punkt widzenia.

Mimo niedawnej euforii, byłam w podłym nastroju. Tradycyjnie moje argumenty trafiały do matki, jak grochem o ścianę. W takich chwilach zastanawiam się, czy moja ona w ogóle wie co to jest empatia? Strach się bać jeśli właśnie te geny odziedziczyłam po niej...-nie, nie może być aż tak źle- zaczęłam się pocieszać.


Nagle do głowy wpadł mi pomysł!!Tak, to jest jedyne rozwiązanie..

W takich chwilach jak ta moim jedynym kołem ratunkowym była moja psiapsiuła, równa babka, obiekt pożądania wielu mężczyzn. Nikt inny nie wyglądał lepiej niż ona, nikt inny nie pocieszał lepiej niż ona i nikt inny tyle nie gadał(prócz mamusi) jak ona....
Zocha!Zocha i tylko Zocha!!

Po wybraniu na komórce pierwszego numeru czekałam w napięciu aż pojawi usłyszę niskie...

"Hal..?....

-Zocha, słuchaj, musimy się spotkać, koniecznie-za pół godziny czekam na Ciebie w "Zielonym imbryku"...pośpiesz się po czym rozłączyłam połączenie nie czekając na ewentualny sprzeciw, który mógł pojawić się po drugiej stronie słuchawki.

W trzy sekundy pozbierałam swoje rzeczy i w biegu złapałam torbę mówiąc, że muszę coś bardzo ważnego załatwić i, że dzisiaj mnie już nie będzie, po czym wybiegłam z firmy. 

Zza ramienia, prawie z językiem na brodzie rzuciłam "do widzenia" portierowi i dopadłam do mojej wciąż obsranej "świnki", która grzecznie stała na firmowym parkingu.

-Obiecuje, że sprawie Ci w weekend samochodowe spa, ale teraz odpalaj dziadu, bo nie mam czasu-syknęłam przez zaciśnięte usta i z piskiem opon odjechałam w stronę krakowskiego rynku.

***

c.d.n.


 :)) Do następnego razu:)




5 komentarzy:

  1. Hura , w końcu się doczekałam! Mam nadzieję że teraz nie dopuścisz Kasiu do sytuacji że twoi wierni fani muszą sobie przypominać co było w poprzednich częściach. Opowieść zapowiada się świetnie i wciąga coraz bardziej. Brawo Kasiu 💚

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, warto było czekać... Już nie mogę się doczekać kolejnej części.
    Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam wszystkie części i czekam niecierpliwie na kolejne :)
    Powodzenia w pisaniu...!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe, szalenie podobają mi się rozbudowane porównania, opisy bogate niczym oczy Gracjana. Naprawdę super, a poprzednie części też mega, książka może z tego powstać. Czekamy oczywiście na ciąg dalszy, bo jest na co czekać!!!! SUPER!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha, ha, ha. Ale dobrze się to czyta.
    Zaległości mam co prawda spore, ale nadzieja, jak wiadomo, umiera ostatnia.

    Ściskam cię Kasiu mocno i dziękuję, że o mnie nie zapomniałaś:))

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za wszelkie komentarze. Ciesze się,że został ślad po Tobie drogi czytelniku:))

Jeśli podoba Ci się mój blog dodaj go proszę do obserwowanych, będzie mi miło.

Pamiętaj jednak i uszanuj moją prośbę - nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć i treści na innych stronach internetowych.