czwartek, 29 stycznia 2015

Porachunki Czarownicy z Alladynem, czyli co/kto piszczy pod tapetą...

Witam, 
Jakby ktoś pytał, to żyje, jeszcze ruszam nogami, macham rękami, ale tak bardziej mechanicznie-góra, dół:)
A tak na poważnie, to jest ok, chociaż odczuwam skutki przyjaźni ze szpachelką...
Dziś ciąg dalszy moich odkryć. Jest ktoś ciekawy?:)) 
Zapraszam!:)

Uff, jak dobrze sobie zrobić przerwę. Na wypicie ciepłej herbaty, na zjedzenie czegoś bardziej konkretnego co się zwie obiadem. Nie wiem jak Wy, ale  ja mam tak, że jak mi coś "idzie" to wszystko inne może nie istnieć. No prawie wszystko. :))Za wyjątkiem telefonu- przecież zawsze ktoś miły dla ucha może zadzwonić.:))Od razu mówię, nie jestem uzależniona:)!

Tak więc ja już po obiedzie, zjedzonym, teraz dopijam herbatę i postanowiłam Wam zaprezentować ciąg dalszy moich odkryć. Cieszę się, że poprzedni post Was zainteresował, mimo, że nie było w nim moich dzieł.
Kiedy to wczoraj odkrywałam, skrobałam poszczególne elementy tapety i zrobiłam Wam te zdjęcia, przeszła mi przez głowę pewna myśl.  Skoro już było kolorowo, wesoło to  bliżej końca może być już tylko mniej...tych malowideł..  Możecie sobie wyobrazić jakie ogromne było moje zdziwienie gdy okazało się jak  bardzo się myliłam. Wczoraj była to tylko mała zapowiedź tego co zobaczyłam wieczorem..
No to od początku...
Tak wyglądała większa część, którą odsłoniłam...

 Multum historii, wspaniałych opowieści...Zdjęć mogłabym zrobić ogrom, ale..zrobiłam tylko  "kilka" najciekawszych, abyście mogli poznać moich bohaterów...Starałam się aby to co na fotografiach zobaczycie było w miarę widoczne..Czasem trzeba się domyśleć i doszukać szczegółów, ale dzięki temu jest ciekawiej!


 Zacznę może od Pana Słonia. Urocze stworzenie pojawiło się u mnie w poprzednim poście. W pierwszej wersji myślałam, że nie jest w całości, bo widziałam tylko część jego żółtej nogi. Okazało się jednak, że jest w całości, ma się dobrze i... ma swoją rodzinę...Ja się dopatrzyłam w sumie 3 słoników. Mały, średni duży i...?Kto co widzi jest jego:D

 Poznałam również Pana lotnika, który do mnie machał zza sterów swojego samolotu :). Też mu pomachałam!!

Urocza świnka pozdrowiła z kosza swojego kolorowego balona!!

 Przez chwilę mogłam się poczuć  jak na wakacjach pod palmami, wygrzewając się w słońcu w towarzystwie....ślimaka i wieloryba! Lepsi tacy sąsiedzi niż żadni..


 Poznałam również kierowcę czerwonego  "bombowca", który gdzieś gnał ze swoimi najbliższymi..

Im bliżej dołu ściany,  tym  robiło się   bardziej ciekawie. Moje oczy ucieszył piękny kwiat i ...dziurawa ściana..:)

 A żeby nie było mi smutno, zaraz obok pojawił się Pan Muchomorek/Poziomka, a może Skrzacik ?:))

 Dostrzegłam również w fali kolorów uciekającą  (być może z mojej dziury w ścianie) uśmiechniętą myszkę..

 Nie zabrakło odrapanego "smoka"?!

 Kolorowej ważki...

 i latającej na miotle Czarownicy. Czarownico, słyszysz, to do Ciebie:))


I zbliżenie!!:)) Fajna ta czarownica:)

Jak się okazało Czarownica miała porachunki z Alladynem, który  wydostał się z czarodziejskiej lampy..



A, że Alladyn do łagodnych nie należał ,to pojawił się...


 

 I to chyba Tatuś zadbał o to, że na sąsiedniej ścianie nie ma już żadnych malunków. Więc to będzie chyba ostatni typowo "roboczy" post:).

Mnie póki co czeka skrobanie kleju ze ścian i pozbycie się innych niefajnych rzeczy..Ale już niedługo...a potem...No właśnie, a potem będzie ciekawie...:))

Wracam do pracy,życzę Wam wspokojnego dnia i dziękuję za wszystkie słówka,które tu zostawiacie. Pozdrawiam:))

P.s Pamiętacie o moim Candy?? :))

13 komentarzy:

  1. Kolejne ciekawe historyjki ściankowo-pokojowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż szkoda tych wszystkich dzieł artystycznych się pozbywać...może przy nich zostaniesz????
    Pozdrawiam z nutką humoru:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. dzięki tym malunkom nie czujesz się zmęczona zrywaniem tapety:)
    pomyśl jaka monotonna byłaby praca zdzierania tej tapety i odkrywania wciąż szarych ścian:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zarąbiste są ;) Fajnie tak, przynajmniej coś się dzieje ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna historia!!!
    Aż szkoda że pozostałe ściany są 'gołe' :)))))
    Miłej pracy...

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się ta czarownica :) zrób sobie fototapetę z tych malowideł :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ urocze te malowidła... Widać, że dziecko miało talent...
    Tobie zdrapywanie i zamalowywanie pewnie się nie podoba... ale mnie naprawdę podoba się fakt, że są/byli rodzice, którzy nie ograniczali swoich dzieci, nie zamknęli ich w ramy "wypada" nie wypada" tylko pozwolili kreować swój wlasny, kolorowy, magiczny świat ;-)))
    Kto wie, może teraz autor tych rysunków jest znanym malarzem/ malarką ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale super to opisalaś, swoja drogą utalentowane dziecko musialo tam mieszkać...

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę, Kasiu, że wyobraźni Tobie nie brakowało :) Ślimak i wieloryb, to dopiero para ;) A myszka po prostu przeurocza :)))) Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  10. Rewelacja! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  11. czy ty remontujesz czy dewastujesz...
    czy jesteś po drugiej stronie lustra? bo się pogubiłam ;-D

    OdpowiedzUsuń
  12. Co to za historia:) to tak jak u mnie kaczor Donald w pracowni, po bracie i siostrze:)
    fajnie jest odkryć takie cuda historii:)
    Buziaki i uważaj na ręce...
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeju te rysunki są naprawdę wspaniałe! Musiała tam mieszkać bardzo kreatywna młoda osoba :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za wszelkie komentarze. Ciesze się,że został ślad po Tobie drogi czytelniku:))

Jeśli podoba Ci się mój blog dodaj go proszę do obserwowanych, będzie mi miło.

Pamiętaj jednak i uszanuj moją prośbę - nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć i treści na innych stronach internetowych.

Najchętniej czytane posty:)