niedziela, 5 lutego 2017

Do odwołania bez tytułu

Witajcie wieczorową porą.
To znów ja do Was przychodzę tradycyjnie z kubkiem gorącej herbaty. To mój nieodłączny przyjaciel spotkań. Dzisiaj bez kartek, bez zakładek, jednak ze słowem. Dziękuję  za tak wspaniałe przyjecie mojego wczorajszego posta. Nie spodziewałam się tylu komentarzy, odsłon mojego bloga i posta. Tak jak obiecałam. Podjęłam wyzwanie, dzisiaj jego pierwsza odsłona. Zapraszam.


Dedykuję kobietom i mężczyznom...
            szczególnie tym wrażliwszym.

     To co napisałam, a Wy w dalszej części przeczytacie,  to fikcja. Ale nie zagwarantuję, że całkowita...i że to się nie może zdarzyć.

   Zbieżność osób i zdarzeń przypadkowa. Nie wyrażam zgody na kopiowanie tekstu, w całości jak i fragmentów.

***
     Mam na imię Małgorzata.

     Siedział obok mnie... był blisko. Czy nadal jest na mnie zły? Myślę, że już mu dawno przeszło. Mimo tego odczuwam między nami mur... Te kilkadziesiąt cegieł, nieco nadszarpniętych rydwanem czasu, było na wyciągnięcie dłoni, wraz z całą resztą. Jednak mimo odległości nas dzielącej pojawiło się coś jeszcze. Ale może po kolei.

  Kim jestem? Człowiekiem , kobietą, istotą która czuje , która ma swój ukształtowany biegiem lat charakter, czasem potargany jak łajba po wielu przeżytych sztormach, czasem wygłaskany jak ukochany piesek.

  On. Poproszę Was o włączenie wyobraźni, gdyż mała projekcja z mojej strony w tym momencie, będzie jak najbardziej na miejscu. 

  Blondyn...z niebieskimi oczami. Czasami mam wrażenie , że jestem w nich w stanie dostrzec skrawek firmamentu. Są niebieskie jak niebo w krajach basenu śródziemnomorskiego ...tak tak , to właśnie ten widok za którym tęsknicie wracając z wakacyjnych wojaży. Sama już nie wiem czy naprawdę  widzę w nich przelatujące ptaki , czy to tylko ich odbicie? Czy to te ptaki tak radośnie śpiewają, czy to tylko na jego widok tak w mojej duszy gra? Czy jest przystojny? Kurcze dużo tych pytań, ale jak inaczej opowiedzieć co czuję i nadal widzę? Wracając.... tak ....tak sądzę, bo jak inaczej wytłumaczyć  zachowanie kobiet na ulicy , które natrętnie korzystały z długiego dobrodziejstwa w jakie wyposażyła je natura zwanego szyją, obracając swoje głowy tak, aby ich oczy jak najdłużej mogły Go obserwować. A on? Był jak książę z innej bajki i nigdy nie zwracał na nie uwagi, najważniejsza była jego księżniczka. A może po prostu myślały, że to celebryta znany z jakiegoś portalu plotkarskiego? Czy był do kogoś podobny? Sama nie wiem, ale im częściej o tym myślę , tym większy mam mętlik w głowie i dociera do mnie ,że tak mogło być. A to by wszystko tłumaczyło...

   Jak to się właściwie zaczęło? Właściwie trudno powiedzieć bo myśl o tym kiełkowała w mojej głowie od wielu miesięcy.  Męczące pytania rodziców kiedy pojawi się w moim życiu atrakcyjny rycerz, oczywiście najlepiej z grubym portfelem, bo przecież do tatusiowej Małgoni tylko taki będzie odpowiedni. Codziennie, wczesnym rankiem, kiedy to mój "ajfon" wył niemiłosiernie, stawałam na wprost mojej szafy widząc sylwetkę średniego wzrostu. W tafli czarnego szkła, odbijała się kobieta jawiąca się atrakcyjną, wysportowaną, mającą swój życiowy cel. Mieć męża, dzieci i wychodzić dobrze na zdjęciach...nie koniecznie z rodziną w tle. 

      Margeritka78. Domyślacie się? No tak wiem, wiem... zdradziłam ile mam wiosen. Nic to, przeboleję. Ale ważniejsze jest, że to mój nick. Z pewnego portalu randkowego ,niezwykle skąd inąd popularnego. Nie dałam zdjęcia, nie jestem aż taka naiwna. Niech szuka sercem bo to najlepszy drogowskaz życiowy jak mówiła moja ukochana, 90-letnia babcia Kornelia. Świeć Panie nad jej duszą. Ona zawsze mi powtarzała: "Dziecko kochane, Ty nie patrz  na to ile kto ma w pasie i w portfelu,a patrz na serce-wielkie, rodzinne, takie na dobre i na złe". Więc niech tak będzie kochana Babciu, jestem Ci to winna jako Twoja najukochańsza wnusia. Nigdy Ci nie zapomnę tych cennych rad płynących niczym wodospad Niagara,przy rogalikach z konfiturą...  Gdy mój "łindołs"  przez dłuższą chwilę nie  domagał i gdy miałam już wymusić na nim "twardy reset", przed moimi oczami  jak piorun z jasnego nieba pojawił się On. Tzn. Właściwie sama na Niego "weszłam". Serce zabiło szybciej, na twarzy pojawił się rumieniec (nie mylić z rumieniem)... Portfolio cudne. Wyglądał jak  młody bóg, Apollo czy jak go tam zwał. Sześciopak. Nie, nie taki który służy większości facetów, jako podstawa wieczornej "diety" przed telewizorem. Tu jest sześciopak  idealny i dosłownie boski, jak cała umięśniona, aczkolwiek nie przesadzona reszta. 

Tylko ta twarz...a raczej jej brak. Tak, dobrze czytacie. Całą twarz a także połowę boskiego torsu zakrywał wielki słomkowy kapelusz, w pewnej kulturze znany jako sombrerro. Burza myśli, ambiwalentne podejście. Nadęty palant który pokazuje swoje ciało szukając lali-barbi, którą tylko właśnie to interesuje! Ale chwila coś jest nie tak. Dlaczego schował się za infantylnym w naszej kulturze kapelutkiem? Pomyślałam- na pewno brzydal. Jest paskudny, tak to właśnie to! Ciało "podreperował" , w sumie nic takiego trochę siłowni przez 5 godzin dziennie, ale z twarzą nic nie zrobi przecież! My kobiety jeszcze jeszcze, makijaż teatralny dałby radę, ale facet? Chyba że -  ścinęło mnie w żołądku, uffff...szuka kobiety.  I nagle olśnienie. Jego motto "oczy są zwierciadłem duszy". Nie skupia się na ciele, to pozory, to zmyłka dla kogoś kto właśnie Tak może pomyśleć! To sprytny filtr, lejek, który przepuści tylko to co powinien.  ON MYŚLI JAK JA! Nie pokaże Ci oczu , bo w nich wszystko zobaczysz zbyt szybko. One dosłownie są zwierciadłem mojej duszy. Jeśli nie oślepi Cię błysk oliwy na moim ciele, to pozwolę Ci się poznać. Dwa dni, dwie noce. Dokładnie tyle dni biłam się z myślami czy napisać, dokładnie tyle nocy nie przespałam. Raz Margericie śmierć. Oj tam, przecież w wirtualnej rzeczywistości mogę umierać codziennie, zaśmiałam się w duszy. Niech to będzie taki mój avatar. Napisałam. Poszło. Wywaliło korki. Poszło?

***

8 komentarzy:

  1. Dobre!! Małgorzata... i blondyn..coś mi to przypomina, ale może być ciekawie. Czekam na ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooow! Świetne.. I ja czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I pytam: Jak ja mam isc teraz spac? No jak? No napisz chociaz czy poszlo!
    Brawo Kasiu,wiedzialam ze dasz rade.Mam nadzieje ze jutro gdy tu zajrze znajde odpowiedz na kila pytan, bo zaintrygalalas mnie i to baaaardzo.:):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. O Kochana ! Tego się u CIebie nie spodziewałam :) Bardzo dobrze napisane, no i Kochana ja czekam na ciąg dalszy :* Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kasiu!!!... czekam niecierpliwie na dalszy ciąg. Wspaniale napisane. Całuję :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Kasiu. Zarezerwowałam sobie dzisiejsze popołudnie na spotkanie z tobą. Mam takie zaległości, że aż się boję ilości ciepłych uczuć, które czekają na mnie przy smakowaniu twojego bloga.
    To, co właśnie przeczytałam wprawiło mnie w osłupienie. Czyżby Kasia się przebranżowiła? Czy to blog literacki? A może to modna ostatnio powieść w internetowych odcinkach?
    Wszystko jedno co będzie dalej, czyta się słodko. I już czekam na dalszą część.
    Teraz ściskam cię mocno i idę do wcześniejszych wpisów:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasiu, i ja się dołączę do przedmówczyń: ciąg dalszy koniecznie i szybko. A w dodatku bohaterka nosi moje imię, więc już ją polubiłam:)
    Buziaczki, kochana i pisz, pisz.

    OdpowiedzUsuń
  8. Brawo Kasiu i czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za wszelkie komentarze. Ciesze się,że został ślad po Tobie drogi czytelniku:))

Jeśli podoba Ci się mój blog dodaj go proszę do obserwowanych, będzie mi miło.

Pamiętaj jednak i uszanuj moją prośbę - nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć i treści na innych stronach internetowych.