piątek, 16 lutego 2018

Gdy się siedzi z nosem przyklejonym do szyby ....

Witajcie popołudniowo!!!!

 Czy mieliście kiedyś tak, że siedzieliście z nosem przyklejonym do szyby i wypatrywaliście biało-czerwonego samochodu, który ma dostarczyć upragnione przesyłki? Ja tak miałam kilka dni temu
w momencie gdy dowiedziałam się, że została do mnie wysłana paczka...poprawiająca nastrój i dająca powrót do zdrowia. Gdy to usłyszałam...przepadłam...I nie pomogło nic...Było tylko okno i ja....i nic się więcej nie liczyło..
Moje ogromne wyczekiwanie wiązało się ze statusem widniejącym na stronie internetowej dostarczyciela. "Przygotowanie do doręczenia" niestety nie zawsze znaczy to samo co  "przekazano do doręczenia" więc moje wypatrywanie przybrało na sile, gdy dzień wcześniej nie doczekałam się listonosza. A musicie wiedzieć, że listonosz paczkowy nie przychodzi do mnie tak  często, więc gdy wiem, że ma się pojawić to moja radość jest ogromna.

A to wszystko przez Anetkę, (którą pozdrawiam tu z tego miejsca), która stwierdziła, że przygotuje mi paczkę. Ów paczka pozwoli  mi  bardzo szybko wrócić do zdrowia i do ...tworzenia. Dziękuję Ci bardzo Anetko!!!Zapewne przytyje w kilogramy dodatkowe, ale i wypróbuję nowe rzeczy, które dzięki Tobie zyskałam:)

Z Anetą znam się już ładnych paręnaście  lat i mimo, że dzieli nas ponad 300 km, to staramy się przynajmniej raz w roku spotkać-Aneta, przypominam Ci, że teraz Twoja kolej!!:)

Szybsze bicie serca powiło się w godzinach obiadowych, gdy nagle powił się na moim horyzoncie wspomniany na początku posta  biało- czerwony samochód. Ale to był początek mojego ...prawie zawału!. 

 Dokładnie obserwowałam listonosza, który jak się okazało się, jest Panią listonoszką, która dźwiga moja pakę!!!
Okazało się, że paczuszka wcale mała nie była, bo Pani listonosza ledwo ją dotachała do mnie. Waga prawie 5 kg!! Babo, coś tam napakowała!- pomyślałam Po chwili, (na złość nie miałam pod ręką noża), paczka została otworzona za pomocą pilnika do paznokci. Udało się!!

Paczka była duża, pachnąca.Anetka dba zawsze o każdy szczegół. Pięknie wszystko zapakowane, odpowiednio całość  przygotowana. Aż miło otwierać. Kilka słów skreślonych własnoręcznie zawsze znajdzie się  w przesyłce. 

Po złapaniu oddechu zaczęłam oglądać wszelkie cuda... Uchylę Wam troszkę tajemnicy.
Na pierwszy rzut oka okazało się, ze do gangu Misiówy i Spółki dołączył nowy kolega/koleżanka, bardzo urodziwy/urodziwa!!! Zresztą sami zobaczcie!!


 Misiówa dostała idealną czapkę skórzaną, pasującą do kurtki skórzanej!Aneta, komu ją zwędziłaś, hmm?
 Nowy kolega/koleżanka wpasowała się idealnie!!! :))

 Aneta zadbała o mój apetyt. Jak wiecie jak się ma grypsko to niewiele co smakuje.Właściwie nic. Aneta jednak wiedziała co zrobić, abym się złamała i połakomiła się na ....czekoladę belgijską ukrytą 
w banknotach, czekoladę truskawkową i rurki!..i nie tylko.

 Zadbała również o to abym wieczorami się nie nudziła, bo dość już się wynudziłam. Tak więc czekają mnie wieczory filmowe, spędzone z moją połową. Dziękuje Anetko, z przyjemnością obejrzymy!
 Okazało się, że paczka swoje kilogramy zawdzięcza głównie papierom, których nie lada dostatek znalazłam w jej środku. Nie zabrakło nowych kolekcji, wyjątkowo ozdobnych scrapków i pięknych dżetów, borderów,błyskotek.Będą z tego piękne kartki i nie tylko.

 Dostałam także kwiaty, perełki, i puder. Z pudrem do embossingu wiąże się historia. Kilka dni wcześniej mówiłam Anecie, że oglądałam na yt filmiki, w których dziewczyny chwaliły bardzo  pudry do embossingu firmy Wow!!Okazało się, że te pudry Aneta zakupiła dla siebie i postanowiła mi troszkę odsypać. Jedność myśli??-chyba Aneta mnie już dobrze zna i wie co chciałabym mieć!!Dzięki babo- będę testować.Tak samo jak szpikulec i wspaniały, kolejny do kolekcji tusz.
I na koniec..

Ostatnio cierpię na głód literatury. Tak się składa, że nie mam  nic do czytania..Nic ...Bo jak się jest chorym, to się leży, a jak się leży to...się czyta. A jak się nie ma co czytać...to na pomoc przychodzi Aneta, która...podsyła to! Dodam,( już jako edit), pierwszą część "Zacisza 13" już przeczytałam i polecam każdemu na poprawę humoru. Ja płakałam ze śmiechu!!


I to na tyle moi drodzy. Wybaczcie mi to "chwalipięstwo", ale musiałam bo dawno nic nie dostałam. A człowiek jak jest chory to wiecie......Dlatego cieszę się ogromnie i chwalę.A Anecie jeszcze raz bardzo mocno dziękuję . Życzę i Wam takich dobrych ludzi,którzy staną na Waszej drodze właśnie wtedy gdy tego bardzo mocno potrzebujecie.
Spokojnego popołudnia i wracam pod kołderkę czytać książki.
K.

1 komentarz:

  1. Aneta to prawdziwy anioł - cieszę się Twoją radością, Kasiu.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za wszelkie komentarze. Ciesze się,że został ślad po Tobie drogi czytelniku:))

Jeśli podoba Ci się mój blog dodaj go proszę do obserwowanych, będzie mi miło.

Pamiętaj jednak i uszanuj moją prośbę - nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć i treści na innych stronach internetowych.