Dzisiejszy post miał być wczoraj , ale w momencie napisania i kliknięcia ''opublikuj'', dzięki burzy, która przeszła nad moim miastem, post nie został dodany. Wiec trzeba zmienić początek i powitać Was w słoneczną niedziele.
Był ktoś z Was w
Waszyngtonie? Tak się składa, że ja.. nigdy (nigdy nie mów nigdy - no to
jeszcze!!! )tam nie byłam, ale dzięki przesympatycznej Agacie, którą ciepło
pozdrawiam, miałam możliwość poczytać trochę o tym wyjątkowym miejscu. Palcem
po mapie zwiedziłam to co najważniejsze i najpiękniejsze.
Waszyngton to piękne miasto, które
leży nad rzeką Potomac. Zostało założone decyzją Kongresu w 1790 roku , a od
1800 jest stolicą Stanów Zjednoczonych.W tym miejscu można zobaczyć m.in Biały
Dom, czyli siedzibę prezydenta, Kapitol, czyli siedzibę amerykańskiego kongresu
i wiele innych wspaniałych zakątków tego miasta.
A skoro mowa o pracy, to
dzisiejszym bohaterem jest czekoladownik, który przygotowany został jako
pamiątka z gratulacjami dla pewnej osoby, która to będzie osobiście
zwiedzać i poznawać zakamarki Waszyngtonu.
Gratulacje płynące z serca znajdują
się w pracy, Agata prosiła, aby ta była elegancka i w stonowanych
kolorach. Mam nadzieje Agato, że sprostałam zadaniu, a obdarowana osoba będzie
zadowolona.:)
Czekoladownik jest świetną
alternatywą kartki. Nie dość ze może być równie ciekawy, przyozdobiony, to
jeszcze można "wrzucić" parę kalorii do środka. Lubię te formę pracy,
gdyż zazwyczaj powoduje zaskoczenie u obdarowanych.A co to ? - ''jaka piękna
kartka, taka gruba, no i jeszcze małe co nieco''. Miło :)
Tak się przedstawia mój czekoladownik
z przodu i boku, tył mi się niestety ''skasował'' i nie mam jego zdjęcia , ale
jest to kontynuacja wzoru. Aby nadać charakteru całości dodałam tylko czerwone
różyczki, czerwoną wstążeczkę i perełki.
.
Mam nadzieje, że obdarowana będzie
miała miłą pamiątkę z Waszyngtonu.
I właściwie tyle jeśli chodzi o
wycieczkę.
Na koniec chcialabym Was zaprosic do przeczytania pewnej historii..
Oto ja i moja historia.. - wybaczcie moja prywatę:))
Dawno temu, pewnego pięknego dnia postawiono mnie na polce sklepowej pewnego sklepu.Nie bylem zbyt okazałym storczykiem, nie miałam pięknych kwiatów. Nawet moja folia nie była taka błyszcząca jak pozostałych moich współtowarzyszy. Niestety swoje odpokutowałem. Piękniejsi moi koledzy, zostali kupieni. A ja stałem i czekałem. Nie wiadomo na co.Źle się czułem. Bylem zalany - cały stożek był w wodzie,moje liście zaczynały się marszczyć, a korzenie zaczynały się pokrywać mchem. Czułem się samotny, a po pewnym czasie okazało się, ze czeka mnie śmierć - kosz. I kiedy się już na nią przygotowywałem został mi jeden zmarniony kwiatek. I wtedy pojawiła się ona. Moja przyszła -OBECNA Pani. Kupila mnie, wzięła do domu i..zostawiła na polce. Bylem znów sam. W kolo sami inni-bluszcze, kalanchoe, fiolki. Próbowałem się zaprzyjaźnić, a gdy zostałem bez kwiatów to zostałem badylem. Ale po pewnym czasie, wszystko się zmieniło . Moja Pani wyjęła mnie z doniczki,obcięła zgnite i zasuszone korzenie, wyciągnęła gąbkę, która była w środku. Oczyściła moje korzonki, dodała nowa, świeża osłonkę. Ale bylem slaby. I mimo, ze chciałem zakwitnąć, aby się odwdzięczyć to.. nie udawało się. Zasuszyłem wszystkie paczki, było mi wstyd ..I jeszcze te paskudy białe na liściach.. Postanowiłem to zmienić, bo obok mnie, pojawili się nowi, koledzy i koleżanki, którzy pokazali mi jak można mieć piękne kwiaty, wspaniale zielone liście.. I dałem rady...
Na koniec chcialabym Was zaprosic do przeczytania pewnej historii..
Oto ja i moja historia.. - wybaczcie moja prywatę:))
Dawno temu, pewnego pięknego dnia postawiono mnie na polce sklepowej pewnego sklepu.Nie bylem zbyt okazałym storczykiem, nie miałam pięknych kwiatów. Nawet moja folia nie była taka błyszcząca jak pozostałych moich współtowarzyszy. Niestety swoje odpokutowałem. Piękniejsi moi koledzy, zostali kupieni. A ja stałem i czekałem. Nie wiadomo na co.Źle się czułem. Bylem zalany - cały stożek był w wodzie,moje liście zaczynały się marszczyć, a korzenie zaczynały się pokrywać mchem. Czułem się samotny, a po pewnym czasie okazało się, ze czeka mnie śmierć - kosz. I kiedy się już na nią przygotowywałem został mi jeden zmarniony kwiatek. I wtedy pojawiła się ona. Moja przyszła -OBECNA Pani. Kupila mnie, wzięła do domu i..zostawiła na polce. Bylem znów sam. W kolo sami inni-bluszcze, kalanchoe, fiolki. Próbowałem się zaprzyjaźnić, a gdy zostałem bez kwiatów to zostałem badylem. Ale po pewnym czasie, wszystko się zmieniło . Moja Pani wyjęła mnie z doniczki,obcięła zgnite i zasuszone korzenie, wyciągnęła gąbkę, która była w środku. Oczyściła moje korzonki, dodała nowa, świeża osłonkę. Ale bylem slaby. I mimo, ze chciałem zakwitnąć, aby się odwdzięczyć to.. nie udawało się. Zasuszyłem wszystkie paczki, było mi wstyd ..I jeszcze te paskudy białe na liściach.. Postanowiłem to zmienić, bo obok mnie, pojawili się nowi, koledzy i koleżanki, którzy pokazali mi jak można mieć piękne kwiaty, wspaniale zielone liście.. I dałem rady...
To wszystko zdarzyło się 5 lat temu, kiedy to zaczęła się moja miłość
do storczyków. Ciesze się strasznie, bo po raz pierwszy po tak długim
czasie, w końcu mogę zobaczyć kwiat!!
Co będzie w kolejnym poście? Sama nie
wiem. Na pewno coś papierowego! :) i wykonanego oczywiście hand made.
Ściskam serdecznie i pozdrawiam!!!
Bo ze storczykami tak jest, jak okażesz im serce odwdzięczą się obfitością kwiecia. Co do Waszyngtonu- zapraszam Cię w podróż- więcej dowiesz się z e-maila...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)))
Storczyki są wymagające ale jak się poświęci im trochę czasu i serca pięknie kwitną.Marzy mi się podróż do USA,mam nawet możliwość wyjechania zimą do Miami ale wiązałoby sie to z pozostawieniem rodzinki na święta,więc chyba zrezygbnuję wizytę u rodzinki.W tej chwili po USA od grudnia jeździ i zwiedza mojej przyjaciólki syn,zwiedził NY i pojechał na południe,taka wyprawa mi się właśnie marzy.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i ładny czekoladownik. Mam nadzieję, że osoba obdarowana będzie też miała piękną wycieczkę. Storczyk Ci się odwdzięczył, za danie mu szansy życia, pięknymi kwiatami. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietny czekoladownik :)
OdpowiedzUsuńKasiu...kartka jest cudowna, a obdarowana była bardzo mile zaskoczona:) Ja osobiście uwielbiam takie prezenty dawać i dostawać, od serca, przemyślne i takie w którą ktoś włożył czas, serce i pracę rąk własnych:))) Jeszcze raz dziękuję i ciągle podziwiam Twoją kreatywność zaangażowanie i pomysłowość:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i serdecznie.
Twoja wielka fanka...:)))
To się nazywa wdzięczność. Nauczyliśmy, że w dzisiejszych czasach wszystko musimy mieć już: truskawki w grudniu, szparagi w październiku. I orchidee powinny kwitnąć 12 miesięcy w roku. Bez naszego wysiłku. A czasami opłaca się zaczekać. Bo nagroda jest wyjątkowa...jak w twoim , Kasiu, przypadku.
OdpowiedzUsuńPiękny kwiat i piękna opowieść o dzisiejszej pracy na tematy geograficzne;))